Trzy, cztery razy w roku urywaliśmy się "w Polskę" na  kilkudniowe sesje. Marek zajmował miejsce w pociągu z dala od nas, żeby móc w ciszy popracować (zawsze woził w starej, przepastnej torbie dziesiątki tekstów do Nieznanego Świata). Nie minęła godzinka, gdy stał w naszym przedziale. "Widzę, że dobrze się bawicie" - stwierdzał z przekąsem i siadał z nami. Gadaliśmy o wszystkim: o polityce, o metafizyce, o "Quo vadis, świecie", o ludziach, dziennikarstwie, dobru i złu. Zaśmiewaliśmy się z jego sławnych anegdot i przypadków metafizycznych.

Miesiąc temu (zaledwie miesiąc!) zrobiliśmy mu niespodziankę i przyjechaliśmy do Warszawy na jego urodziny. Przybyło 15 osób.  Był zły. Przekonywał, że od lat nie obchodzi urodzin,  nie cierpi niespodzianek. "Nie jestem atrakcyjny towarzysko - dowodził - nie piję, nie palę, nie biesiaduję". Ale przybył do pubu. Odebrał puchar z napisem: "I miejsce na liście KKR" i "Łubu, dubu,łubu, dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu".  Wyciągał z czarnego worka, czarne prezenty: slipy, skarpetki, okulary, kapelusz, czarną żubrówkę. "Oooo, jaka fajna koszulka z kotem" -  rozbawiony założył ją na siebie. Na drugi dzień też przyszedł. Zwiedzał z nami Muzeum Powstania Warszawskiego. "Jestem pod wrażeniem. Dobrze, że jeszcze zdążyłem je zobaczyć"- był wzruszony. Żegnał się z nami jakoś tak inaczej niż zwykle. Cieplej, serdeczniej, jakby chciał coś powiedzieć... Nie wiedzieliśmy, że to na zawsze.  Ale on chyba wiedział. Napisał mi sms "Ewa, dzięki za wszystko".

Zamykam oczy i widzę: czarne sztruksy, czarna marynarka, czarna koszula, rozwiany włos, przygryziony wąs, sfatygowana teczka reporterka, mały aparat na kliszę fotograficzną, komórka na klawisze. Klnie na głupotę ludzką, na matrix, w którym żyjemy, a za chwilę opowiada o istnieniu "świata nie z tej ziemi" .
"Żegnaj Marku. Teraz już wszystko Wiesz" - napisał nasz kolega Janusz Klimenko. A ja wierze, że Marek  już trzyma na kolanach swojego przyjaciela, kota Paszczaka, którego pożółkłe ze starości zdjęcie (osiem lat po jego śmierci) zawsze nosił przy sobie.

        Ewa Japał-Pac

sekretarz generalny KKR