Byłeś facetem wspaniałym, co trudno czasami o facetach powiedzieć. Jesteśmy wyniośli, przewrażliwieni, bałwochwalczy i czasami bezrozumni. TY miałeś zupełnie inne cechy - byłeś facetem, ale jakby z innej galaktyki i innej gliny. Potrafiłeś o rzeczach banalnych rozmawiać serio przez długi czas, ale i sprawy istotne w taki sposób przedstawiać, że nie stanowiły one problemu dla rozmówcy. Byleś cierpliwy i wyrozumiały, i miałeś cudowne poczucie humoru. I zawsze na Ciebie można było liczyć. Nawet w tych ostatnich, trudnych momentach zdobyłeś się na rzecz szaloną i spotkałeś się z nami w Warszawie, aby spokojnie opowiadać o swojej ciężkiej chorobie i z uśmiechem snuć plany na przyszłość.
Byłeś fajnym kumplem do wszystkiego. Szkoda, że tylko sesje i rozmowy telefoniczne nas łączyły. Z takim facetem jak Ty, łatwiej jest pokonywać to ku.... życie, które czasami oblewa nas pomyjami. Ale i to potrafiłeś zrozumieć i powiedzieć mi kiedyś - To może zmienić się szybciej niż myślisz! - Ufam Tobie - odpowiedziałem. I teraz też powtarzam, że ufam, iż tam, gdzie jesteś, będziesz czekać na nas w spokoju, abyśmy razem zrobili znowu rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Bo Ty byłeś facetem właśnie takim. Do wszystkiego! I dlatego żal, szok i słowo - NIEMOŻLIWE - to wszystko ciśnie się do gardła i każe pytać: Dlaczego? Odszedłeś i zostawiłeś nas w bólu i tęsknocie za Tobą. Ale głęboko wierzę, że zawsze będzie z nami ten Twój szelmowski uśmiech i to pierwsze słowo na powitanie - Cześć! A dziś nie mówimy sobie cześć na pożegnanie, tylko słyszymy ten dzwon i ciągle widzimy Ciebie. I tak już będzie...
Marek Mierzwiak