W piątek, 9 grudnia 2016 roku, wysiadłam pod X Pawilonem Cytadeli w Warszawie. Cała rzesza reporterów błąkała się, brodziła w błocie, bo rzeczywiście wcale nie jest łatwo tam trafić. A my w tym miejscu kaźni mieliśmy zebranie sprawozdawczo-wyborcze Krajowego Klubu Reportażu.

Zebranie sprawozdawczo-wyborcze

Prezes i zarząd praktycznie bez zmian. Ja nadal będę zajmować się prowadzeniem bibliografii KKR. I sprawozdanie, i wybory były właściwie tylko krótką formalnością.

Na około 80 członków mamy 44 autorów, którzy napisali 643 książki, słuchowiska, dramaty teatralne, tomiki poezji, płyty CD, albumy fotograficzne itp. Niezły dorobek, trzeba przyznać. Niektórzy kompletnie nie panują nad własną twórczością. Np. jeden z kolegów przysłał mi wykaz 6 książek, które napisał, a ja nieufnie do tego podeszłam i jak zwykle zaczęłam sprawdzać po wydawnictwach, bibliotekach, no i okazało się, że gość napisał 14 książek. Inny koleś np. w ogóle nie odbiera telefonu, pracuje  nocą, w dzień śpi i nawet jego naczelny ma bardzo utrudniony kontakt z nim. Na szczęście zareagował na mojego alarmistycznego maila w sprawie jego nowych książek.

Cytadela

Przy okazji zwiedziliśmy oczywiście muzeum w cytadeli. Została ona zbudowana na mocy decyzji cara Mikołaja I po upadku powstania listopadowego. Zaburzyło to urbanistyczne założenia tej części miasta. Dodatkową karą było obciążenie naszej stolicy wysokimi kosztami budowy. Powstała twierdza o kształcie pięcioboku, a w jej obrębie znalazły się pawilony dawnych koszar Gwardii Koronnej Pieszej, budynki dawnego konwiktu pijarów, dawny magazyn mundurowy oraz nowe budynki, jak podziemna prochownia, arsenał, magazyn parkowy dla sprzętu artyleryjskiego, budynki mieszkalne dla wojskowych, stajnie, cerkiew garnizonowa i wiele innych.

Cytadela miała spełniać trzy funkcje: wzmocnienie kontroli władz zaborczych nad miastem, wzmocnienie łańcucha twierdz zabezpieczających zachodnie granice imperium oraz funkcja więzienna. Wszystkie trzy miały wybić Polakom marzenia o niepodległej ojczyźnie.

W Pawilonie X, gdzie mieściło się więzienie (wcześniej mieścił się tu magazyn mundurowy wojsk carskich), zajrzeliśmy do celi, w której siedział Piłsudski, Traugutt, Dmowski i wielu innych znanych patriotów. Warunki nie najgorsze mieli - cela wielkości średniego pokoju w bloku, duże okno, łóżko, stół, krzesło i - co ważne - piec! Z tym, że palenisko pieca znajdowało się w każdym przypadku na korytarzu, a więc palić w nim mogli tylko strażnicy. Jednak ta niewola, ta niemożność działania, kara za patriotyzm - to było najstraszniejsze.

W sumie w Cytadeli Warszawskiej więzionych było około 40 tysięcy więźniów. Kilkuset zostało tam straconych, tysiące innych wywieziono na katorgę lub zesłanie na Sybir.

  • 0101
  • 0202
  • 0303
  • 0404
  • 0505
  • 0606
  • 0707
  • 0808
  • 0909

Zamek królewski

Następnego dnia zwiedzaliśmy Zamek Królewski – jak zwykle malarstwo zachwycające. W skupieniu zwiedzaliśmy, każdy zatrzymywał się przed obrazem czy eksponatem, który najbardziej przykuwał jego uwagę

  • 0101
  • 0202
  • 0303

Czar teatru

Później Teatr Wielki - Opera Narodowa od kulis. To największa scena na świecie - 2500 m kw, wysokość 34 m, 24 windy, 1000 pracowników – gigant.  Oprowadzała nas pani Magdalena Majewska z Działu Literackiego i Marketingu. Z dumą podkreślała, że Teatr Wielki to miasto w mieście. Można z niego nie wychodzić, bo tam jest wszystko. Jest kuchnia, restauracja, gabinety lekarskie, opieka pielęgniarska (baletnice miewają kontuzje), farbiarnia, pracownie krawieckie, pracownia szewska, osobno pracownia cholewkarska, charakteryzatornia, stolarnia, modelatornia, gdzie powstają dekoracje i rekwizyty, dobrze wyposażone garderoby artystów. W teatrze pracują perukarze, kwiaciarki, modystki, stolarze, ślusarze, tapicerzy, malarze kostiumów, garderobiani, inspicjenci.

- Nasz magazyn kostiumów – wyliczała Magdalena Majewska – zawiera 40 tysięcy kompletnych strojów. Bylibyśmy w stanie ubrać  takie miasto, jak Kołobrzeg w całości.

Baletnice akurat ćwiczyły w jednym z zakulisowych holów, gdy przechodziliśmy do kolejnych pomieszczeń. Polski Balet Narodowy, mający swoją siedzibę w Teatrze Wielkim, pokazał wystawę wysłużonych puent, w których tańczyły baletnice. Chór ma osobną salę ćwiczeń. Widać z niej kwadrygę nad wejściem głównym do teatru. Wśród pracowników krąży żart, że Apollin z kwadrygi ma twarz Waldemara Dąbrowskiego, dyrektora  Teatru Wielkiego – Opery Narodowej.

Magazyny ze scenografiami robią ogromne wrażenie – na specjalnych półkach leżą tam zrolowane ogromne płótna z wymalowanymi obrazami. Na najwyższej kondygnacji znajduje się pracownia malarska – dwa 5-arowe płótna, między nimi tylko ścieżka. Malarze nanoszą w odpowiednio powiększonej skali rysunki sporządzone do danego przedstawienia przez scenografa.

- Ważne jest, żeby się nie zamalować – podkreślała nasza przewodniczka.

No tak, bo jak obraz będzie namalowany a malarz zostanie na środku, to nie zejdzie z płótna dopóki to nie wyschnie.

Był czas przedświąteczny – w holu głównym Teatru Wielkiego stała już piękna choinka, całe Krakowskie Przedmieście iskrzyło się iluminacjami a my iskrzyliśmy humorem i zadowoleniem, że spotkaliśmy się i znowu mogliśmy poznać coś ciekawego.

Dorota Frątczak

Fot. Renata Lipińska-Kondratowicz

  • 0101
  • 0202
  • 0303
  • 0404
  • 0505