• 0101

 „W południe, 22 lipca 2019 roku wypisał się z życia...” Tak napisaliśmy o naszym Prezesie, Marku Rymuszko rok temu w nekrologu Krajowego Klubu Reportażu.  A potem razem żegnaliśmy Go (30 lipca) na Starych Powązkach w Warszawie ze smutkiem, żalem i niedowierzaniem. A lato tamtego roku było piękne...

Minęło 12 miesięcy bez  fizycznej obecności Prezesa, Marka, Przyjaciela.
I znów w środku lata zlecieliśmy się z różnych stron Polski żeby się spotkać (a także spotkać Jego) tam, gdzie go zostawiliśmy.

17 lipca 2020 roku na zwołanej przez Zarząd KKR sesji w Warszawie zjawiło się kilkanaście osób. Klub żyje i działa, mimo dotkliwych strat osobowych (bo zmarli w ub. roku także Romek Koperski i Ela Dziwisz).
Głównym powodem, okazją i treścią tego spotkania było wręczenie corocznej klubowej nagrody reporterskiej, a od teraz – Nagrody im. Marka Rymuszko. Odwiedziny grobu Marka były preludium do tej ważnej uroczystości KKR, która się odbyła w Księgarni Wrzenie Świata u Mariusza Szczygła (laureaci Marek i Tomasz Sekielscy).

Po Starych Powązkach poprowadził nas odkryty świeżo przez Ewkę Japał przewodnik - genealog, gawędziarz co się zowie, znawca i przyjaciel Powązek, Igor Strojecki. Zanim dotarliśmy do celu, z podziwem (i zazdrością?) oglądaliśmy miejsca spoczynku znanych aktorów, muzyków, artystów, pisarzy, dziennikarzy, a także „zwyczajnych zmarłych”. Komentarze Igora w wielu przypadkach były cennym uzupełnieniem i egzemplifikacją maksymy „Non satis morietur”.

Marka zastaliśmy tam, gdzie Go zostawiliśmy rok temu. W ładnej, zadrzewionej części Powązek (kwatera 327-5-4). Przy grobie zostawiliśmy Mu nasze refleksje oraz symbole pamięci - kwiaty i płomienie zniczy. A  ponadto zbiorowe i indywidualne poczucie humoru, lotność myśli i zawiłą drogę skojarzeń reporterów KKR… Myślę, że Prezesowi, który jak nikt znał te nasze „zalety”, zapoznanie się z takimi przekazami sprawiło wiele przyjemności.
I tylko szkoda, że nie otrzymaliśmy stamtąd zwrotnego maila, zaczynającego się od krótkiego  „Cześć!...”

 Ryszard Marut