Miała przeprowadzić rozmowę. Miała naszkicować kolejny portret do cyklu Smak Życia, który na łamach „Alma Mater” ukazuje się od 2004 roku. Jednak zamiast Eli to ja spotkałam się z geografem, nestorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Bronisławem Kortusem, bo ona w szpitalu mężnie walczyła z ciężką chorobą...
Ostatni jej reportaż ukazał się w uniwersyteckim miesięczniku w październiku 2019 roku. W tym miejscu chciałabym przypomnieć nie tyle jego treść, co raczej pełną emocji opowieść o „żłobku i cmentarzysku gwiazd”, którą Ela usłyszała od cenionego astronoma, prof. Marka Urbanika i bardzo się nią zachwyciła. Tym zauroczeniem – jak to miała w zwyczaju – koniecznie chciała się podzielić. I to jeszcze przed publikacją tekstu.
– Nie wyobrażasz sobie jak profesor Urbanik ciekawie i barwnie potrafi opowiadać o tym, jak rodzą się gwiazdy, jak żyją i jak umierają. Ot, maleńka gwiazdeczka idzie do żłobka, a umarła na cmentarzysko, wszystko normalnie! – mówiła do mnie z przejęciem.
Nie pierwszy raz jednak takie przejęcie okazywała. Cieszył ją zawsze entuzjazm i wielki zapał naukowców do poszukiwań nowych dróg w nauce. Cieszyła też ich umiejętność przekazywania wiedzy o nowych odkryciach, które nie raz wymagały wiele lat żmudnych badań w laboratoriach czy wertowania setek książek w bibliotekach. Albo i wyjazdów na długie ekspedycje. Tu może przypomnę, jak zaczęła się dziennikarska przygoda Elżbiety Dziwisz z „Alma Mater”. Profesor Ewdoksia Papuci-Władyka była pierwszą uczoną, która rozpoczęła cykl Smak Życia.
- Planowałam krótką rozmowę. O tym, jak daleko może się posunąć archeolog, tworząc obraz minionych kultur na podstawie wykopalisk. Nieoczekiwanie wyłonił się temat jak najbardziej współczesny. Pani profesor opowiedziała mi własną historię rodzinną. Było w niej uwikłanie w wojnę domową, przymusowa emigracja rodziców, ich tęsknota, aby wrócić do Grecji choćby tylko po to, aby umrzeć na własnej ziemi…
Tak Ela przybliżyła mi spotkanie z cenioną archeolożką. Gdy zaś rozmawiałam z nią o profesorze Adamie Bielańskim (a zwykłe dzieliłyśmy się wrażeniami wyniesionymi ze spotkań z naszymi bohaterami), u którego gościła w domu przed setną rocznicą jego urodzin, to wprost była oczarowana jego niezwykłym umysłem, także i elegancją.
Nie miejsce tu na przypominanie wszystkich bohaterów reportaży Elżbiety. Za to czas na mocne podkreślenie jej podejścia do nich. Ona po prostu lubiła ludzi! Szanowała rozmówców. Umiała ich życzliwie i cierpliwie słuchać, ale także potrafiła nakłonić do opowiedzenia swojej prawdziwej historii – nie tylko związanej z naukową karierą czy pasjami, ale również z życiem.
Bohaterami cyklu Smak Życia są luminarze nauki, wybitni profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Sylwetki wielu z nich Elżbieta Dziwisz portretowała, szkicując w swoich reportażach zamieszczanych w „Alma Mater” właśnie ich niezwykłe historie.
Pierwsze 23 teksty, opublikowane przez nas w „Alma Mater” w latach 2004-2006, złożyły się na książkę "Uczeni przed lustrem", która ukazała się nakładem Wydawnictwa UJ, i która dokumentuje lata młodości i studiów, a nade wszystko dokonania uczonych Uniwersytetu Jagiellońskiego, zapisane w dorobku nauki polskiej i światowej.
Promocja tej książki odbyła się w grudniowy wieczór 2006 roku w Sali Fontany Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką”, gromadząc liczne grono nadzwyczajnych gości. Byli wśród nich: Tadeusz Ulewicz, Zdzisław Ryn, Władysław Stróżewski, Ewdoksia Papuci-Władyka, Adam Bielański, Józef Andrzej Gierowski, Henryk Markiewicz, Aleksander Koj, Jerzy Wyrozumski, Ryszard Gryglewski, Stanisław Waltoś, Stanisław Konturek, Antoni Podraza, Zofia Knychalska-Karwan, Jerzy Janik, Stanisław Stachowski. To było wyjątkowe spotkanie. Uczta duchowa! Ale czy mogło być inaczej, skoro uczestniczyło w nim dwudziestu profesorów – bohaterów cyklu Smak Życia – uzupełniając opowiedziane na łamach AM historie swojego życia najróżniejszymi ciekawostkami i anegdotami, odniesionymi już tylko do Uniwersytetu!?
– Wielkim moim marzeniem jest, aby wszyscy sportretowani profesorowie znaleźli się w kolejnych tomach "Uczonych przed lustrem". Tego rodzaju zapisu historii życia swoich luminarzy, upowszechnienia ich dokonań na polu nauki nie ma dotąd żadna z polskich uczelni. Moglibyśmy dać przykład innym – mówiła Ela we wrześniu 2019 roku, podczas jednej ze swoich ostatnich rozmów, z redaktor naczelną „Alma Mater”, Ritą Pagacz-Moczarską. Przy okazji też przypomniała, że do podjęcia cyklu Smak Życia zachęcił nas nie kto inny a sam były rektor UJ, profesor Franciszek Ziejka. I Stanisław Dziedzic, b.yły dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa.
Wielu z profesorów sportretowanych na łamach „Alma Mater” już odeszło. 25 listopada 2019 odeszła i Ela, która jeszcze wiosną – w gronie rodziny i przyjaciół – radośnie obchodziła swoje 70. urodziny…
Nim jednak Ela – warszawianka z urodzenia – opuściła nas na zawsze wcale nie przeczuwając, że to „na zawsze” tak szybko i niespodziewanie nastąpi, we wrześniu popełniła swój przedostatni w życiu tekst, wydrukowany w dodatku specjalnym Biuletynu IPN, poświęconym wybuchowi drugiej wojny światowej. To była opowieść o mamie – Felicji Dziwisz. Kobiecie, która była sanitariuszką i łączniczką w Powstaniu Warszawskim, która przeszła przez więzienie Pawiaka i karny obóz koncentracyjny w Stutthofie. Tu warto wspomnieć o spotkaniu Eli przed wieloma laty z Elisabeth Erb, przewodniczącą niemieckiego Stowarzyszenia Maksymilian-Kolbe-Werk i Elisabeth Hölscher Langner, żoną byłego konsula generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie. One, gdy przybliżyła im exodus wojenny Felicji Dziwisz, zapytały:
– Czy mama nauczyła panią nienawiści do Niemców?
– Tego nie. Każdy człowiek jest inny.
Nawet w piekle, była tego pewna, można spotkać anioły. Elżbieta w każdym człowieku doszukiwała się dobra, bo sama była dobra z natury. Lubiła spotykać się z ludźmi. Zwłaszcza z tymi, od których mogła dowiedzieć się czegoś nowego, co pozwoliłoby lepiej rozumieć otaczającą ją rzeczywistość. A do takich przecież należeli profesorowie krakowskiej Wszechnicy prezentowani w „Alma Mater”. Także bohaterowie innych jej publikacji zamieszczanych, między innymi w „Rzeczpospolitej” (w dodatku Plus-Minus), „Życiu Literackim”, „Gazecie Krakowskiej”, „Pracodawcy” i „Expressie Reporterów”, czyli tomikach reportaży ongiś niezwykle popularnych i wydawanych w nakładzie sięgającym ponad 200 tysięcy egzemplarzy.
Tu wspomnę tylko, że spotkała się i rozmawiała między innymi z Piotrem Ożańskim (pierwowzorem bohatera Człowieka z marmuru Andrzeja Wajdy), również z Bronisławą Wajs – Papuszą, romską poetką, także późniejszą bohaterką filmu Krzysztofa Krauzego.
Nie mogę w tym opisie prasowego dorobku nie uwzględnić jeszcze jednego, ale jakże ważnego dla Eli tytułu gazety. Właściwie pierwszej w Krakowie (kto wie czy nie w Polsce) po ustrojowej transformacji kolorowej gazetki… dla dzieci. „Króliczek” – jej autorskie dzieło, by nie powiedzieć: jej „dziecko” – błyszczał przez kilka lat wierszami Elżbiety Zechenter-Spławińskiej, rysunkami „Przekrojowego” grafika Andrzeja Kowalczyka, zagadkami, krzyżówkami itd.
Nie mogę też pominąć wydanych na CD opowiadań „Siedem grzechów głównych”. Te opowiadania Eli (czytane przez aktorkę Annę Lutosławską-Jaworską) mają uświadomić młodym ludziom jak wygląda zniekształcony grzechem świat i wskazują na często dramatyczne konsekwencje ludzkich wyborów. Wnukowie Eli – Antek i Franek, synowie ukochanego jej jedynaka, Kuby – zapewne kiedyś poszperają w bogatym archiwum babci…
Elżbietę Dziwisz można dziś młodym adeptom dziennikarstwa, podejmującym pracę w mediach (także tych społecznościowych), śmiało przedstawiać jako wzór godny naśladowania. Pisząc reportaż czy informację, zawsze sprawdzała fakty - i to w wielu źródłach („…jestem jak główna księgowa, wszystko musi się zgadzać”). Jej publikacje cechował znakomity warsztat reporterski! Dowodem na to są pamiętne, bardzo rzetelnie napisane (później wielokrotnie nagradzane!) reportaże, podejmujące przybliżenie czytelnikom trudnych wydarzeń Grudnia ’70 w Szczecinie, Poznania ’56 czy okresu powstawania „Solidarności” w roku 1980.
Pracę – a można powiedzieć: wielką przygodę dziennikarską - Elżbieta rozpoczęła w „Gazecie Krakowskiej”. To było na początku lat 70. Stan wojenny jednak sprawił, że z tego dziennika (po odwołaniu Macieja Szumowskiego z funkcji redaktora naczelnego) odeszła. I dopiero po kilku latach można było znów czytać jej teksty, pisane z pasją, w „Życiu Literackim”, „Echu Krakowa” czy „Pracodawcy”.
Elżbieta Dziwisz była absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, magistrem prawa. To właśnie ona była jedną z inicjatorek założenia w 2001 roku Stowarzyszenia Dziennikarzy Absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ona przez dwie pierwsze kadencje – które zapisały się w kronikach zorganizowaniem w Collegium Maius czy Collegium Novum wielu konferencji naukowo-dziennikarskich, gdzie prelegentami byli, między innymi profesorowie Władysław Markiewicz, Jan Widacki, Franciszek Ziejka, wielu tzw. dziennikarzy śledczych – szefowała temu Stowarzyszeniu, liczącemu około 70 członków - dziennikarzy z całej Polski.
Elu, bardzo będzie brak Ciebie. Także na tych łamach...
Teresa Bętkowska
Artykuł ukazał się na łamach miesięcznika „Alma Mater”